Tym razem nasz zimowy weekend spędziliśmy we Wrocławiu – zatrzymaliśmy się u rodziny, co dało nam więcej swobody i komfortu. Do miasta przylecieliśmy w piątek wieczorem.

Sobota upłynęła nam częściowo na swoich zajęciach – Andrzej miał od rana wykłady online na uczelni, a ja skorzystałam z chwili wolnego czasu i udałam się na świąteczne zakupy do pobliskiego Centrum Handlowego Magnolia Park. Sklepy mieniły się ozdobami, a ja zdołałam znaleźć kilka świetnych prezentów dla bliskich – i coś dla siebie oczywiście też.

Po południu, kiedy Andrzej skończył zajęcia, pojechaliśmy razem zobaczyć ulicę neonów – unikalne miejsce, gdzie zgromadzono stare, kultowe reklamy świetlne z czasów PRL-u. Mimo iż nie wszystkie się paliły, ich migoczące światło stworzyło niesamowity klimat.

Następnie przeszliśmy na Jarmark Bożonarodzeniowy – i to była prawdziwa magia! Kolorowe światełka, unoszący się zapach grzanego wina i pierników, świąteczne stoiska z rękodziełem i ozdobami. Uważamy zgodnie, że wrocławski jarmark to najpiękniejszy, na jakim razem byliśmy. Piliśmy gorące, aromatyczne grzane wino i jedliśmy pyszną kiełbasę z grilla. Andrzej niespodziewanie kupił mi piękne, przepiękne wełniane rękawiczki. Weszliśmy na taras jednego z domków, by podziwiać jarmark z góry – panorama kolorowych światełek i muzyki rozbrzmiewającej z głośników była jak z bajki. Gwar radosnych rozmów i śmiech ludzi tworzył ciepłą aurę mimo chłodnego wieczoru.

W niedzielę postanowiliśmy ruszyć szlakiem wrocławskiej architektury, odkrywając różne jej style i epoki. Zaczęliśmy od Domu Towarowego Renoma – modernistycznego budynku z lat 30., który wyróżnia się elegancką elewacją z piaskowca i luksusowym jak na swoje czasy wystrojem. Kolejnym punktem był Mezonetowiec – galeriowiec w stylu modernistycznym, znany z dwupoziomowych mieszkań, czyli mezonetów, co w tamtym czasie było rozwiązaniem nowatorskim. Następnie zobaczyliśmy Trzonowiec, czyli modernistyczny wieżowiec mieszkalny z lat 60., osadzony na betonowym trzonie, który do dziś wzbudza kontrowersje, ale i ciekawość – wygląda jak wielka lampa lub wieża kontrolna.

Kolejnym przystankiem była kamienica przy ul. Podwale 67, znana wszystkim fanom serialu „Świat według Kiepskich” – to tutaj kręcono sceny z serialu. Potem przeszliśmy do zupełnie innego świata – do futurystycznego OVO Wrocław. Ten obły budynek, przypominający ogromne jajo, ma elewację wykonaną z Corianu – nowoczesnego materiału będącego mieszanką żywicy akrylowej i minerałów. To wyjątkowa bryła, która przyciąga uwagę nie tylko architektów.

Na zakończenie naszej trasy pokazałam Andrzejowi kolorowe podwórka przy ul. Roosevelta, które kiedyś widziałam i mnie zachwyciły.

To przykład miejskiej rewitalizacji przez sztukę – pełne barw, murali i detali tworzących przyjazną, artystyczną przestrzeń.

 
 

Na zakończenie weekendu ponownie odwiedziliśmy jarmark – tym razem na spokojnie, przy kubku ciepłej herbaty, chłonąc ostatnie chwile świątecznej atmosfery. Późnym wieczorem udaliśmy się na lotnisko i wróciliśmy samolotem do domu – zmęczeni, ale pełni cudownych wspomnień.

29.11-1.12.2024

Możesz również cieszyć się: